STRP, czyli inwazja sztuki i technologii
Tekst był publikowany w „Opcjach” 2009, nr 2.
Organizatorzy festiwalu STRP muszą nieustannie wyjaśniać co znaczy i jak należy wymawiać tę nazwę – „stripe, strip, sssttttrrrrpppp” – każda wersja jest dozwolona. A skąd się wzięła owa nazwa? Przyznaję, że kiedy wybierałem się do Eindhoven niezbyt tym sobie zaprzątałem głowę, dopiero po przyjeździe do tego miasta uświadomiłem sobie, że jestem w kolebce wielu technologii, z których wszyscy korzystamy (albo korzystaliśmy), nie bardzo zdając sobie sprawę, gdzie one się narodziły. Strijp-S to olbrzymi teren przemysłowy, na którym swoją siedzibę miała (częściowo jeszcze ma) firma Philips – jeden z największych producentów użytkowej elektroniki na świecie. Przedsiębiorstwo zostało założone w Eindhoven przez Gerarda i Antona Philipsów w roku 1891. To właśnie ta firma wyprodukowała pierwszą żarówkę, golarkę elektryczną, ale także kasetę magnetofonową, laserdisc, Video 2000, płytę kompaktową, by wymienić tylko te najbardziej przełomowe produkty, które zmieniały świat. Kiedy dochodziłem do starej siedziby firmy, mijając wspaniały architektonicznie stadion PSV Eindhoven, klubu założonego przez ten koncern w roku 1913, naprawdę czułem, iż jestem w miejscu niezwykłym, w którym pracowali, i nadal pracują, nie tylko wynalazcy, inżynierowie, znawcy nowych technologii, ale także artyści współpracujący z tymi pierwszymi nad możliwościami zastosowań nowych technologii także w sztuce.
To właśnie tutaj działało Physics Research Lab („Natuurkunding” – NatLab ) – studio muzyki elektronicznej, w którym rodziły się koncepcje nowej muzyki wykorzystującej urządzenia elektronowe, a później elektroniczne i digitalne. Na festiwalu pokazany został pełnometrażowy dokument zrealizowany przez Henka Lamersa i Jeanne de Bont zatytułowany Kamer 306 (2006) poświęcony historii pionierskiej działalności tego (mieszczącego się w „pokoju 306”, stąd tytuł filmu) studia w latach 1956-1960. Pokaz dokumentu związany był jednocześnie z sympozjum poświęconemu niezwykłej realizacji muzycznej, która powstała w tym laboratorium. Chodzi o Poeme Électronique Edgara Varese. Ten krótki utwór elektroniczny stał się podstawą dla wielkiego przedsięwzięcia, które miało swoją premierę w roku 1958 w Brukseli podczas Wystawy Światowej. Historia powstania tego niezwykłego dzieła zaczyna się w roku 1956, kiedy Le Corbusier otrzymał propozycję od Philipsa, związaną z przygotowaniem pawilonu na wspominaną wystawę. Architekt zaproponował stworzenie nowatorskiego „poematu elektronicznego”, który przedstawiałby historię człowieka przez pryzmat rozwijanej przez niego technologii. Utwór Varese realizowany przez kilka miesięcy w NatLabie został „zilustrowany” materiałami filmowymi przygotowanymi przez Philippe Agostiniego, a specjalny pawilon został zaprojektowany przy udziale Iannisa Xenakisa, wtedy bardziej znanego ze swych projektów architektonicznych niż muzycznych. Jednorazowo mogło w nim przebywać około 500 widzów, którzy na olbrzymim ekranie oglądali film w przestrzeni, w której zainstalowano 425 głośników tworzących dźwiękową przestrzeń immersyjną (jakbyśmy dziś powiedzieli).
Dzieło to powszechnie uznaje się za jedną pierwszych realizacji, w której elektronicznie produkowane dźwięki posłużyły do stworzenia przestrzennego środowiska muzyczno-dźwiękowego, sonicznego krajobrazu integrującego architekturę, film, trójwymiarowe formy iluminowane przez światło ultrafioletowe, obrazy i muzykę w ramach technologicznego Gesammtkunstwerk o niesamowitej sile wyrazu. Projekt ten odwiedziło w trakcie wystawy ponad dwa miliony widzów. Marc Treib – w książce poświęconej temu projektowi – twierdzi, iż wydarzenie to może być postrzegane jako swoisty prototyp virtual reality i nie jest to opinia przesadzona. Do dziś zachowały się tylko pewne elementy tego totalnego, multimedialnego dzieła (film, dokumentacja fotograficzna, muzyka), któremu w całości zostało poświęcone sympozjum w ramach STRP.
Obecnie Philips działa już w innych miejscach, ale miasto postanowiło zagospodarować historyczne tereny tworząc „The Creative City” – centrum oddane we władanie artystom, zwłaszcza tym, którzy wykorzystują w swej twórczości nowe media i nowe technologie. W ten właśnie sposób organizatorzy odbywającego się po raz trzeci festiwalu dostali w spadku po Philipsie olbrzymie hale, w których pokazywać można projekty, jakie rzadko znajdują miejsce na swoją ekspozycję, na przykład z racji swych olbrzymich rozmiarów. Poprzednie edycje odbyły się w roku 2006 oraz 2007. Być może deklaracje organizatorów, iż jest to „jeden z największych festiwali poświęconych sztuce i technologii w Europie” dziś jeszcze nie do końca są zasadne, to niewątpliwie zarówno warunki lokacyjne, jak i ambicje organizatorów mogą już wkrótce spowodować, że te słowa staną się rzeczywistością.
Jak każda właściwie tego typu impreza w zamyśle organizatorów ma się stać wydarzeniem prezentującym w różnej postaci i formie zjawiska związane z wykorzystaniem nowych technologii i nowych mediów w sztuce. Integralnym zatem składnikiem festiwalu i w Eindhoven były zdarzenia muzyczne, które zdominowały pierwszą część imprezy, na której niestety nie byłem. Pojawili się wtedy tacy wykonawcy (przede wszystko szeroko rozumianej elektroniki) jak Aphex Twin, Michael Mayer, Venetian Snares, Squarepusher, czy artyści związani z działającym w Rotterdamie kolektywem twórców, producentów, animatorów sceny muzycznej, teatralnej, performerskiej WORM. Realizują oni rozmaite projekty wykorzystujące nowe technologie elektroniczne i digitalne w muzyce, filmie, live cinema, wideo, a także organizują rozmaite wydarzenia z obszaru strategii hakerskich, kulturowego jammingu czy gay movies. Jan Jelinek & Karl Kliem, Gangpol & Mit, Slub oraz Christoph de Babalon reprezentowali to prężnie działające środowisko kulturowych aktywistów lokujących się w opozycji do wszelkich przejawów oficjalnej, mainstreamowej kultury. Być może jednak najważniejszą postacią w tym segmencie prezentacji na STRP był koncert legendarnej Laurie Anderson – performerki, skrzypaczki, wokalistki, artystki od lat wykorzystującej strategie multimedialne w swoich koncertach. Obok wydarzeń muzycznych widzowie mogli uczestniczyć w performansach. Bodaj największe emocje budził i tutaj performens Yanna Marussicha Blue Remix (2008), o którym pisałem na tych łamach w relacji z zeszłorocznego festiwalu Ars Electronica w Linzu. Suguro Goto od lat rozwija w kolejnych swoich projektach ideę augmentowanego ciała, które tym razem wspomagane przez specjalnie skonstruowany „Body Suits” umożliwiało dwójce tancerzy tworzyć w czasie rzeczywistym obrazy wideo będące pochodną specyficznej choreografii ciał wspomaganych przez zaawansowaną technologię. Wirtualne i realne ciała tworzą rodzaj teatralnego spektaklu muzycznego o hybrydycznym kształcie. Przenikanie się tych dwóch komplementarnych rzeczywistości (realnej i wirtualnej) daje w efekcie coś na kształt rzeczywistości integralnej, ustanawiającej rodzaj synergii, czy też symbiozy, pomiędzy tymi światami tak chętnie (niesłusznie) najczęściej traktowanymi jako przestrzenie opozycyjne, konkurujące ze sobą.
Nie zabrakło też pokazów filmowych, w których dominującą rolę odgrywały rzecz jasna eksperymentalne projekty audiowizualne, animacje komputerowe, muzyczne wideo, dokumenty realizowane z myślą o prezentacji w internecie, reklamy, różnego rodzaju klipy. Największą jednak część stanowiły filmy wyselekcjonowane do prezentacji w ubiegłorocznym Ars Electronica Animation Festival, który od pewnego czasu stanowi właściwie osobny festiwal w ramach Ars Electronica. W dziesięciu tematycznych sekcjach pokazywanych było dziesiątki filmów wyselekcjonowanych z 556 propozycji. Dodajmy tylko, że publiczność STRP mogła zobaczyć także film kanadyjski współreżyserowany (z Chrisem Lavisem) przez Polaka Maćka Szczerbowskiego. Wspaniała animacja Madame Tutli-Putli zdobyła Golden Nica w Linzu, najważniejsze wyróżnienie tego festiwalu w kategorii animacji komputerowych, filmu i efektów specjalnych. Były też w Eindhoven workshopy, wykłady, była zrealizowana z rozmachem wystawa prezentujące różne możliwości wykorzystania nowych mediów w sztuce. Na uwagę zasługiwała też specjalnie wydzielona jej część („Kiosk”), gdzie prezentowali „swoje” prace prywatni kolekcjonerzy i galerie oferujące je na sprzedaż. A w tej sekcji można było znaleźć naprawdę nazwiska artystów znaczących i rozpoznawalnych w dziedzinie sztuki mediów cyfrowych i nowych mediów (choć wystawiane przez nich, a właściwie ich właścicieli dzieła, nie zawsze reprezentowały to, co w ich sztuce najlepsze). Jim Campbell, Golan Levin, Olia Lialina, Alexei Shulgin, Manfred Mohr, Mark Napier – to artyści znani i uznani, tym razem można było nie tylko podziwiać ich dzieła, ale także je kupić.
Ale głównymi bohaterami STRP Festival, a także powodem, dla którego i ja zawitałem do Eindhoven, była pierwsza światowa retrospektywa austriacko-niemieckiego duetu Granular Synthesis, działającego w latach 1991-2003, oraz pokaz solowych projektów zrealizowanych już po rozstaniu się Austriaka Kurta Hentschlägera z urodzonym w Niemczech Ulfem Langheinrichem. W Eindhoven zobaczyć można było znaczną część ich dorobku artystycznego, od jednokanałowych prac ekranowych (WWGN 1995, Sweetheart 1997, Sinken 1999, Form 1999, Lux 2003) po wielekoformatowe multiekranowe performansy takie jak Model 5 (1995), Pol (1998-2000) i Reset (2001). Ta ostatnia instalacja reprezentowała Austrię na weneckim Biennale i było to swoiste zwieńczenie ich kariery (jako Granular Synthesis) oraz nobilitacja twórczości eksplorującej od początku działalności artystów w ekstremalny sposób zarówno związki obrazu i dźwięku/muzyki, jak i konfrontujących widzów z dziełami audiowizualnymi – instalacjami, performansami – operującymi środkami doprowadzającymi do doświadczania krańcowych i radykalnych stanów percepcyjnych. Artyści rozwijając konsekwentnie swoje projekty jednocześnie tworzyli oryginalne narzędzia (komputerowe software’y, takie jak VARP9, służący do specyficznego rodzaju wideosamplingu) do syntezy dźwięku i obrazu, odwołując się między innymi do koncepcji syntezy granularnej. Za twórców idei dźwięku i muzyki tworzonych przy pomocy cyfrowych instrumentów muzycznych nie w postaci fali dźiękowej, ale zbioru elementarnych granulek rozłożonych w czasie – uznaje się wspominanego już Xenakisa oraz Dennisa Gabora. Dopiero jednak uczeń Xenakisa Curtis Road rozpoczął w roku 1972 praktyczne eksperymenty z tworzeniem dzieł audialnych przy wykorzystaniu dwuprocesorowego komputera utworów.
Znaczną część prac Granular Synthesis znałem otychczas tylko z dokumentacji (chociażby znakomitego DVD Immersive Works wyprodukowanego przez ZKM w Karlsruhe) oraz z wersji jednokanałowych remiksów przygotowanych przez samych artystów (DVD opublikowane w serii wydawanej przez wiedeński label INDEX prezentującej filmy, wideo oraz sztukę (nowych) mediów, na którym znalazły się Model 5 i Reset). Dopiero jednak bezpośredni kontakt z tymi realizacjami pozwala uświadomić sobie ich prawdziwą siłę; dopiero kiedy zostajemy dosłownie oszołomieni potęgą dźwięku i obrazu tworzących specyficzną architekturę przestrzeni elektronicznej – możemy w pełni poczuć moc tych niepowtarzalnych dzieł. Posługiwanie się skomplikowanymi systemami dźwięku przestrzennego i wielkoformatowymi ekranami przełamuje tradycyjne sposoby odbioru zdominowanego przez perspektywę optyczną i odwołuje się do haptycznych aspektów naszego postrzegania. Nie chodzi oczywiście o wąskie rozumienie haptyczności, jako domeny naszego postrzegania za pośrednictwem dotyku, ale szerzej, stwarzanie takiego pola odbioru, w którym aktywizuje się zwielokrotniony kontakt fizyczny – na przykład za sprawą oddziaływania na nasze ciało poprzez użycie niskich dźwięków, dronów, czy posługiwanie się efektami stroboskopowymi, migotaniem obrazów, intensywnymi kontrastami świetlnymi.
Tom Herman trafnie zauważa, że te działania przy użyciu „wideo i sfery audialnej są rodzajem «software’u», który «programuje» publiczność, kontrolując jej percepcję, doświadczanie i ostatecznie proces deskrypcji (świadomej refleksji) odbiorców”. Powracający nieustannie w pracach Granular Synthesis motyw ludzkiego ciała poddanego presji technologii w efekcie prowadzi do ustanowienia ciała jako swoistego materiału służącego wielokrotnym przetworzeniom, aż staje się ono postcielesne, postbiologiczne, zamienione w rodzaj maszyny zmutowanej przez technologie medialne. Badanie granic ludzkiej percepcji jest jednocześnie eksplorowaniem zagadnień jej ograniczeń, ale i rozmaitych sposobów jej wzmacniania za pośrednictwem nowych technologii. Wyzwalają one i „uwidoczniają” obrazy mentalne, z natury niewidzialne.
Tak jak w ekstremalnym doświadczeniu, które jest udziałem uczestników niezwykłego performansu Hentschlägera Feed (2005). Obrazy psychosomatyczne są rodzajem doświadczenia transgresyjnego. W Eindhoven artysta pokazał jedną ze swoich najnowszych realizacji zatytułowaną Zee (2008) będącą nawiązaniem przede wszystkim do wspominanego Feed. I tym razem musiałem podpisać specjalne oświadczenie, że biorę w nim udział na własną odpowiedzialność. Osobom chorym na serce, mającym kłopoty z wysokim i niskim ciśnieniem, cierpiącym na chorobę morską oraz lokomocyjną, cierpiącym na klaustrofobię, mającym stany lękowe, kłopoty z oddychaniem, a przede wszystkim tym, którzy cierpią na epilepsję fotosensoryczną (inaczej padaczkę światłoczułą) – odradza się uczestnictwo w tym wydarzeniu. Przebywanie w pomieszczeniu całkowicie wypełnionym sztuczną mgłą i stroboskopowymi, pulsującymi efektami świetlnymi daje efekt całkowitego oderwania od fizycznej rzeczywistości. Nasze oczy przestają widzieć, nasze ciało traci swoje podstawowe punkty odniesienia (góra-dół, prawo-lewo, grawitacja), zaczynamy widzieć naprawdę mózgiem, obrazy nie są na zewnątrz nas, ale w naszym umyśle. To doświadczenie całkowitego zanurzenia w środowisku „psychodelicznej architektury” dźwiękowo-wizualnej. Artysta określa to mianem „mind-scape” – mentalnego pejzażu; to przeżycie jedyne w swoim rodzaju, poprzez nową technologię docieramy do najgłębszych zakamarków naszej świadomości, a może raczej podświadomości, a przy okazji poznajemy reakcje naszego ciała na stany ekstremalne.
W trakcie STRP Kurt Hentschläger zaprezentował premierowy performans audiowizualny zatytułowany Cluster (2009), po raz kolejny modyfikując humanoidalne postaci 3D, które pojawiły się już w jego wcześniejszych pracach, takich jak Karma/cell (2006), Feed czy Karma/cave (2004). Swoje solowe realizacje zaprezentował też Ulf Langheinrich: ponownie zobaczony przez mnie Drift (2005), premiera na Ars Electronica w roku 2005, w którym abstrakcyjne formy obrazowe i dźwiękowe w specyficznym spektaklu live cinema działają z niesłychaną intensywnością. Audiowizualne środowisko pochłania widza, bo choć ten percypuje go w tradycyjny sposób, na ekranie, to i tak w efekcie staje się immersantem, zanurzonym w generowany na żywo świat obrazów i dźwięków. Hemisphere (2006) to realizacja wykorzystująca hemisferyczną przestrzeń „ekranową”, na której pojawiają się minimalistyczne obrazy, przerywane efektami m. in. z rezerwuaru flicker filmu oraz efekty stroboskopowe. Widzowie leżąc na podłodze kontemlują wyświetlane z kilku projektorów obrazy na otaczający (i „przykrywający”) ich ekran, co w połączeniu z muzyką i dźwiękiem operującym dronami oraz szeroką gamą efektów subbasowych i dźwięku wielokanałowego, daje wrażenie zanurzenia w całkowicie odrealnionej rzeczywistości, pozwalającej na skupieniu się na wnętrzu własnego ciała reagującego na abstrakcyjny świat audiowizualny wykreowany przez Langheinricha. To doświadczenie ma coś w sobie ze snu przeżywanego na jawie, pozwala na oderwanie się od fizycznie przeżywanego czasu, wprowadza w trans pozwalający na oderwanie się od rzeczywistości.
Zarówno dzieła realizowane przez Granular Synthesis, jak i te stworzone przez Kurta Hentschlägera i Ulfa Langheinricha już po rozpadnięciu się tego duetu twórczego są dla mnie wybitnymi osiągnięciami sztuki, w której wykorzystuje się nowe technologie medialne, jednocześnie jednak to nie technologia a sztuka jest w tych projektach najważniejsza. I choć nieraz staję wobec nich nieco bezradny, czasem zdeprymowany, czasem zdarzało mi się po prostu wyjść z jakiegoś performansu, kiedy nie czułem się, mówiąc najdelikatniej, niezbyt komfortowo i bezpiecznie, to jednak jestem przekonany, że to właśnie ci twórcy należą dziś do najbardziej interesujących, poszukujących i odkrywczych artystów sztuki nowych mediów. Zapewne też nie przegapię kolejnej okazji, by móc zobaczyć ich następne realizacje, bez względu na to, że Kurt Hentschläger mieszka i pracuje dziś w Chicago, a Ulf Langheinrich w Ghanie.
STRP. Art and Technology Festival. 02-13.04.2009. Eindhoven. Holandia.