Cyfrowe wyzwania
Tekst był publikowany w „Biuletynie Polskiego Towarzystwa Estetycznego” 2004, nr 4.
Kilka lat temu pisząc o książce Piękno w sieci. Estetyka a nowe media pod redakcją Krystyny Wilkoszewskiej (1) wyraziłem nadzieję, że ten ważny i niezwykle potrzebny w polskim piśmiennictwie estetycznym rekonesans badawczy zaowocuje w przyszłości nowymi inicjatywami badawczymi i w efekcie kolejnymi publikacjami. Okazuje się, że były to, niestety, nadzieje na wyrost. Tym bardziej musi to dziwić, bowiem jeśli dziś pytamy o „kondycję estetyczną”, to chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości, że obecnie jednym z najważniejszych wyzwań, jakie stają przed estetykami są problemy implikowane rewolucją technologiczną, która jest rezultatem awansu „ideologii cyfrowości”.
Szeroko rozumianej estetyce cyfrowej (digitalnej, medialnej, technoestetyce – nie miejsce tu na spory terminologiczne) ciągle poświęca się, przynajmniej u nas, zbyt mało uwagi. Poza wspomnianą na wstępie pracą zbiorową (a upłynęło od jej wydania już pięć lat) i poza rozproszonymi artykułami nie ukazała się właściwie żadna publikacja, która systematycznie podjęła by taką tematykę. Na świecie jest to obszar aktywnej działalności wielu badaczy, którzy uczynili z niego podstawową dziedzinę własnych badań i opisu, ale też przedmiot zainteresowania wybitnych estetyków dostrzegających wagę problemu, chociaż na co dzień, by tak rzec, nie koncentrujących swojej uwagi na nowych mediach, a precyzyjniej rzecz ujmując – sztuce nowych mediów. Wolgang Welsch to pierwszy z brzegu, nie byle jaki dodajmy, przykład. Zastanawiająca jest ta „powściągliwość” czy też marginalizowanie zjawisk, które przecież dawno już przestały być domeną wąskiej grupy wtajemniczonych entuzjastów i zdecydowanie wysuwają się na czoło współczesnych praktyk artystycznych; dla artystów elektroniczne, cyfrowe instrumentarium jest dziś jednym z podstawowych narzędzi kreacji, co nie znajduje, jak się wydaje, dostatecznej uwagi w refleksji estetyków i filozofów sztuki. Zapewne jedną z przyczyn jest „wrodzona” niejako nieufność humanistów wobec tego wszystkiego, co trąci techniczno-technologicznym kontekstem, chociaż z drugiej strony świadczyć to także może o niedostatecznym przyswojeniu sobie „lekcji” Heideggera i jego poglądów na temat roli techniki w czasie światoobrazu.
A przecież nigdy dotąd nie było tak komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o możliwość generowania dyskusji i tworzenia przestrzeni, w której mogliby spotykać się zainteresowani tą problematyką estetycy, filozofowie, znawcy mediów, krytycy sztuki. I nie trzeba nawet specjalnie poszukiwać jakichś wielce nowatorskich rozwiązań, wystarczy skorzystać z doświadczeń tych, którzy już dawno zrozumieli, że dzisiaj forum dla wymiany myśli powinna stać się cyberprzestrzeń, zwłaszcza jeśli dyskusja ma dotyczyć w głównej mierze sztuki i zjawisk artystycznych, które z immaterialności, wirtualności, interaktywności, nowych interfejsów – uczyniły swą podstawową domenę. Aby uświadomić sobie jak takie forum mogłoby wyglądać warto przyjrzeć się kilku sieciowym projektom będącym miejscem spotkania (w wirtualnej przestrzeni, ale jak najbardziej realnych ludzi), miejscem, gdzie rodzą się pomysły, idee, koncepcje próbujące sprostać wyzwaniom nowej, elektronicznej rzeczywistości. Rhizome (www.rhizome.com), nettime (www.nettime.org), CTheory (www.ctheory.net), Médiologie (www.mediologie.fr/CP/Mediologie/index/htm) – to tylko kilka przykładów sieciowych site’ów, gdzie prowadzi się ożywione dyskusje dotyczące także zagadnień cyfrowej estetyki, choć są one generalnie poświęcone cyberkulturze, której integralnym składnikiem jest (bądź powinna być) przecież refleksja estetyczno-filozoficzna.
Niestety nie tylko brakuje estetycznie zorientowanej refleksji dotyczącej sztuki nowych mediów, ale także nie są wykorzystywane potencjalne możliwości, jakie nowe media oferują, chociażby w zakresie radykalnie nowych sposobów i stylów wypowiedzi. Chodzi oczywiście przede wszystkim o coś, co można by określić mianem stylistyki hipereseju. Poetyka fragmentu, linkowania, nieskończonej iteracji, aktywnego współdziałania czytelnika w tworzeniu (hiper)tekstu, bądź też rozbudowanej struktury hipermedialnej wykorzystującej nie tylko tekst, ale i fotografie, infografiki, dźwięk, muzykę, animacje komputerowe, wideo – to ciągle jeszcze brzmi jak opowieść z odległej przyszłości. Takie sposoby wykorzystania elektronicznej, ekranowej piśmienności mogłyby w znakomity sposób przyczynić się do fundowania swego rodzaju nowego dyskursu estetycznego odpowiadającego wyzwaniom sztuki w dobie rewolucji digitalnej. Aby przekonać się, jak może to być atrakcyjna i interesująca, z punktu widzenia poznawczego, perspektywa, wystarczy zapoznać się z projektem Seana Cubitta Digital Aesthetics (www.ucl.ac.uk/slade/digita/index.html). W roku 1998 Cubitt opublikował książkę pod takim samym tytułem, zaraz zaś potem w sieci pojawił się swoisty apendyks do tego wydawnictwa w postaci fragmentów tekstu, które z różnych powodów nie znalazły się w książkowym wydaniu, linków do stron o podobnej tematyce, ilustracji, miniesejów. Niezwykle ciekawa jest sekcja hipermedialna zatytułowana Notes Towards a Supreme Multimedia, po której – wychodząc od pięciu kluczowych aforyzmów dotyczących nowej sytuacji estetycznej determinowanej cyfrowym przełomem – można nawigować tworząc własny, niepowtarzalny politekst.
Czy doczekamy się kiedyś takich autorskich projektów sygnowanych przez polskich badaczy? A może powstanie sieciowe forum dyskusyjne, gromadzące estetyków, filozofów, teoretyków sztuki, mediów, a przy okazji gromadzące również publikacje (w postaci elektronicznej), które mogłyby być zalążkiem wielkiej, internetowej biblioteki dostępnej dla wszystkich zainteresowanych. Oto prawdziwe wyzwanie dla nas wszystkich…
Przypisy:
1. Zob. P. Zawojski, Estetyka nowych mediów. „Sztuka i Filozofia” 2000, nr 18.